To bez sensu, wszyscy piszą i mówią o miłości, pragną jej i czekają na nią. Jest tego warta? Wiele ludzi żyje głównie dla miłości, w tym ja, która bez miłości czułaby się niepotrzebna. I chodzi tu o różnoraką miłość czy to do mężczyzny swojego życia, rodziny czy też do przyjaciół bądź zwierząt. Jak to wygląda? Piszą, że jest kilka etapów zakochania/zauroczenia.. No ale czy zawsze trzeba podchodzić do tak prostych rzeczy naukowo? Dobrze, zacznijmy od początku..
Pierwsza faza to pragnienie i pożądanie. Czuliście pożądanie i pragnienie osoby z którą zaczynacie się spotykać? Człowiek jeszcze nie wie, ale organizm już wariuje. Powiedzmy, że wiem to z autopsji. Przytoczę wam tu pewnie moją historię w którą do dzisiaj czasami nie mogę uwierzyć. Jak to jest pożądać kogoś kogo jeszcze dobrze nie znamy? Zawsze serce kłóci się z rozsądkiem, a czy to nie za szybko, a czy tak wolno. Człowiek jest istotą skomplikowaną tak bardzo, że czasami zastanawiam się czy nie powinnam w tym momencie rozmawiać z psychiatrą. Ale miłość zawsze zaskakiwała i zawsze zaskakiwać będzie. Pojawiło się pożądanie, co dalej? Zaczynamy bardziej interesować się drugą połówką, fascynować i oczywiście zauroczać. Tak więc druga faza to fascynacja i zauroczenie. Czujemy mocniejsze bicie serca, nogi zaczynają dygotać, ręce nerwowo przebierać i zmieniać położenie, zaczynają się niekontrolowane szczękościski uśmiechów, przenikająca radość. Rzucasz się na łóżko, krzyczysz w poduszkę ze szczęścia, po czym kładziesz się na plecach i zaczynasz się śmiać. Zwariowałaś? Nie to jeszcze nie choroba psychiczna, to tylko zauroczenie. Nie wspominam tu oczywiście o rozczarowaniach ani o tych negatywnych momentach, których również zabraknąć nie może, ale bądźmy optymistami. Co dalej? Do zakochania jeden krok - zaangażowanie. Krok poznania jego rodziców, czy Cię polubią, co o Tobie będą myśleć. Chyba każdy boi się tego poważnego kroku. Ale pamiętajmy, że to zawsze krok do przodu, a kto nie zaryzykuje ten nigdy się nie dowie a powiem, że można wiele stracić. Wiecie już o sobie więcej, więcej czasu spędzacie razem, zaczynacie myśleć o wspólnej przyszłości. Pięknie co? Nie da się pozostać na etapie pożądania i fascynacji przez całe życie. Z czasem coraz bardziej poznajemy daną osobę a co za tym idzie, zaczynamy być świadomi zarówno jej zalet jak i wad. A kochamy nie tylko za coś, ale również mimo czegoś. Miłość to miłość. Akceptacja wad, przechodzenie przez kłótnie bez rezygnacji ze wszystkiego. Ciężko dopasować się idealnie do kogoś w taki sposób, żeby wasze życia stały się jednym. Ale kto mi powie, że nie warto się kilka razy sparzyć, żeby ostatecznie zbudować coś pięknego?
Tak właśnie było ze mną. Nie chcę wspominać tu o wszystkich pomyłkach, których żałuję bardziej lub mniej, chociaż mówią, żeby nie żałować, bo się przynajmniej spróbowało. Pierwszy raz w życiu udało mi się przejść przez wszystkie etapy, tak sobie teraz myślę. No ale nie lubię porównywania uczuć z pewną teorią, bo mimo, że schemat podobny, to rzeczywistość i tak wyjątkowo inna.
Jak to było? Zobaczyłam go już kilka lat temu na zawodach. Koniarze to jedna wielka rodzina a co w rodzinie to nie zginie nie? "Jaranie się" jeźdźcami, bo tacy przystojni, bo tacy ładni, bo tacy uzdolnieni - "on będzie moim mężem". Los chciał, że w zeszłym roku moje życie stanęło do góry nogami, totalnie. Pierwsze spotkanie, drugie spotkanie. Pamiętam wszystko jakby to było wczoraj. Szczerze to nie chciałam w to uwierzyć, nadal w to nie wierzę. Ile razy miałam wrażenie, że to jest to? Ile razy każda dziewczyna miała takie wrażenie? Na pewno wiele razy, ale wtedy przychodziło rozczarowanie. Ile razy ja tak pomyślałam? Szczerze? Tylko raz, 7 miesięcy temu. Choć nie chciałam w to wierzyć, bo zawsze jak się czymś człowiek bardzo przejmuje to zwykle później się budzi i okazuje się, że to był tylko sen. Chyba pierwszy raz zarzekałam się, że nie wiem czy coś z tego będzie no i kurde jak na złość wyszło. Nie żałuję, że tak się stało, cierpliwość popłaca. Zarzekałam się negatywnie, ale ani na sekundę nie zwątpiłam. Oswoił mnie ze wszystkim, co ludzkie. Przełamałam wiele barier psychicznych, bo te są zmorą. Zaufanie dość szybko przełamane, wszystko wielką niespodzianką, najpiękniejszą na świecie.
Uwierzcie mi, że do dzisiaj głaszcząc go po głowie, całując, patrząc na niego czy trzymając za rękę, nie mogę uwierzyć w to, że to się dzieje na prawdę.
Miłość nie jest łatwa, miłość jest bardzo trudna. Nie żyjesz już tylko dla siebie, ale też dla kogoś. Kobiety przeżywają to wewnętrznie jakby dostały nowe życie i nową szansę - właśnie do takich należę, to moja ostatnia szansa. Już 7 miesięcy minęło tej miejmy nadzieję niekończącej się bajki. Mój książę na białym koniu (dosłownie) pojawił się w moim życiu niespodziewanie i ciągle mnie zaskakuje.. A ja czuję się coraz bardziej zakochana (nie wiem już czy można bardziej). Rozłąka na początku związku była najgorsza, dwa miesiące dzielących nas setek kilometrów a mimo wszystko daliśmy radę i jesteśmy tu gdzie jesteśmy razem. O niczym innym w tym momencie nie marzę, by być z tym człowiekiem do końca życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz