Dobra, piszę pod presją. Ostatnio dzieje się tak dużo, że totalnie nie mam głowy żeby tu cokolwiek pisać. Codziennie spotykam się z ludźmi, rozmawiam, toczymy wojny słowne - życie. Nawet z ludźmi, których nigdy na żywe oczy nie widziałam dogaduje się lepiej niż z niektórymi na których muszę się patrzeć codziennie. Mam koleżankę, która jeszcze niedawno była dobrą koleżanką dla wszystkich. Teraz to się trochę odwróciło. Nie wiem czy to my przejrzeliśmy na oczy czy dana osoba zaczęła sobie z otoczenia kpić. W sumie jak tak się spojrzy i zacznie głęboko myśleć to chyba zawsze byliśmy w jej rękach zabawkami? No mniejsza o to, nas jest więcej a fałszywe trzeba tępić! Kolejna historia jest jeszcze z jedną i z kolejną.. No tak, jak u każdego, nie jestem jedyna. Poznaję ciągle nowych ludzi (tak tak, powiększa mi się grono znajomych na facebooku). Wczoraj był kolejny przełom uczuciowy. Ciągle mi się wszystko zmienia i chyba sama nie wiem czego chcę.. Chociaż nie, ja wiem czego chcę, tylko serce podpowiada mi co innego. Nie chcę tego słuchać bo znowu będę żałować. Dobrze jest w wielu sprawach jak się nie zagalopuje za daleko. I jak tu powiedzieć, że życie jest łatwe! Za dużo myślę i za dużo pierdolę o takich sprawach. Nawet piosenki mieszają mi w głowie. O alkoholu nie wspomnę, mimo, że wtedy jest łatwiej we wszystkim. No ale jak wszyscy wiedzą tak się spraw nie załatwia. Wasze życie też idzie opisywać istniejącymi piosenkami? Bo ja czego nie posłucham, od kogo tego nie dostanę to zazwyczaj większość rzeczy się zgadza. Czasami zaczynam myśleć nawet o ukrytych tajemnicach w tym wszystkim i wymyślam swoje teorie.
I teraz też nie wiem czy ja się wewnętrznie zmieniam czy o co chodzi? Parę ludzi, którzy są dobrymi znajomymi lub przyjaciółmi nie gadają ze mną. Ja odbieram to w sumie tak, że to ich chore fochy przez które wszystko psują. I oczywiście twierdzę, że mam rację bo jakżeby inaczej - to zawsze idzie w tą stronę. Robiąc ze mnie idiotkę jednocześnie z siebie rozpieszczonego bachora może chcą pokazać jacy to są dojrzali? No już nie wiem jak to zachowanie tłumaczyć, ale czasami czuję się jakbym gadała z 10-cio latkami. Przeżyję i poczekam aż nabiorą szczypty szacunku i wróci im rozum. No tak i koniec pierdoł.
Praktycznie za pasem prawie mamy już kolejne święta. Wielkie sprzątanie, gotowanie, pieczenie.. Nie wiem po co to jest. Zmieniłam podejście do tego wszystkiego, nie czuję już tej 'magii świąt'. Doszło do tego, że stałam się ateistką i wszystko jest dla mnie puste. Oczywiście nie narzekam bo tak jest łatwiej. A skoro jest i kwiecień to są też moje urodziny na które okropnie się nie mogę doczekać! Plany są, chcę tylko żeby wypaliły.. Tydzień po moich urodzinach będzie wyprawiana 18-nastka Hani - melanż ostateczny. Powinnam już zamówić prezent, który ode mnie dostanie i będzie baaaaardzo szczęśliwa, ja to wiem! Truje dupe mi tym co dostanie tak mocno, że chyba za ten prezent jak jej dam sama będę na siebie zła :D No ale bądź co bądź na leży jej się za całokształt.
No i wydaje mi się, że chyba tyle w temacie. Do napisania!
teraz nadrabiam i czytam Twoje notki. :) gdy cos się dzieje w moim życiu to zawsze po głowie chodzi mi odpowiednia piosenka opisująca to wydarzenie. wiec mamy podobnie ;)
OdpowiedzUsuńjak byłam mała to zawsze mówiłam ,, raz na wozie, raz pod wozem" i myślę, że ten cytat jest odpowiedni do twojej notki ;D
Madzia Z