czwartek, 29 marca 2012

Sesja x.

Apropos wakacji i stajni - przekierowuję do poprzedniego postu!


A tu chciałam tylko krótko powiedzieć o sesji z Martyną, która wypadła wręcz ZAJEBIŚCIE! Pierwszy raz z kimś kogo nie znałam i od razu takie efekty! Pięknie jest i to nie ostatnia nasza sesja mam nadzieję :) Owoc pracy:



środa, 28 marca 2012

Agroturystyka Stajnia Gwiazda zaprasza na wakacje 2012!


Chociaż raz co innego z racji tego, że ingeruję jako jedna z nielicznych w życie stajni. Wczoraj kolejne, cudne, do rozplanowania rozmowy z Hanią. Nie ma to jak dobry spisek, żeby się utrzymać! Jeszcze niedawno reklama stajni nie była aż tak rozpowszechniona, a teraz? Coraz więcej ludzi lubi na facebooku i odwiedza inne strony. Można już być z siebie dumnym? W pewnym stopniu tak, bo de facto jeszcze wszystkiego nie osiągnęłyśmy. To wszystko jest w ramach takiego podziękowania, dla ludzi z którymi przeżyłyśmy 3 lata a niektórzy trochę więcej. O Stajni, Właścicielach, wszystkich chwilach tam spędzonych mogłabym opowiadać i opowiadać do usranej śmierci - w końcu to drugi dom i druga rodzina. Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób, ale dopiero ostatnio odkryłam ile to dla mnie znaczy. Wszyscy pomagają jak się tylko da. W dalszych planach mamy jeszcze pełnometrażowy film o stajni, coś w stylu Miłych Wspomnień do końca życia, o których już chyba nawet zdążyłam wspomnieć. Nakręcimy klipy a następnie zrobię film. Jeszcze niedawno było to zadanie nie do wykonania, dzisiaj już uwierzyłam na co mnie, nas stać i damy radę! Chciałabym, że każdy kto jest powiązany z tym miejscem otrzymał płytę z filmem. Kolejnym małym marzeniem byłoby wręczyć taką płytę gościom, którzy sercem i duchem opuszczają magiczne miejsce. Jeszcze daleka droga w sumie do wszystkiego, ale nikt nie powiedział, że to nie jest do zrobienia. Wszyscy tak się napalają, że to ostatnie takie wspólne wakacje bo po nich stracimy dwie rudzinki, które dla wielu z nas są wielką częścią naszego życia. Pomniejszone stado nie będzie już tak przyciągać stałych klientów w to miejsce. Jednak nie mogę być też taką egoistką i nie skupiać się tylko na koniach, bo Pana z Panią będzie tam się odwiedzało do końca życia. No i właśnie w tej całej sprawie jest haczyk, bo ta cała akcja, na szeroką skalę jak sobie każdy tak się zastanowi jest w konkretnych celach. Po pierwsze robimy to w ramach wdzięczności dla Właścicieli za dosłownie wszystko co dla nas zrobili i za te wszystkie piękne chwile o których się non stop wspomina. Po drugie robimy to z myślą o nas, bo czasami dzięki takiej reklamie następuje duży przełom i może to oznaczać, że nic się nie skończy. Każdy związany sercem, ciałem i duchem jest na tak i wcale się temu nie dziwię. Kolejne powody są tajemnicą - o tym nie mówi się głośno. I tak już można powiedzieć za dużo na szeroką skalę powiedziałam. 
W głębi duszy czuję, że się uda! Facebook stajni istnieje już ponad miesiąc. Pan sam nic nie zdziałał, bo nie ma takich znajomości z całej Polski jak ja, czy ktokolwiek inny. Nie obrażając tu nikogo oczywiście, bo to zrozumiałe. Przejęłyśmy z Hanią 3 dni temu stronkę i mamy już ponad 50 osób, które to lubią. Dziękujemy serdecznie wszystkim, którzy to szanują! Jest nam niezmiernie miło patrząc jak otoczenie z pełną premedytacją akceptuje wszystko to co robimy w ramach wdzięczności za takie życie. Dużo ludzi już odwiedziło tą stajnię i dokładnie wiedzą o czym ja mówię. I niech ktoś, kto jeszcze tego nie zaznał powie, że ściemniam to chyba natłuczę :) Nie robię tego w formie przechwalania się czy podlizywania, bo nie na tym rzecz polega, prawda? Wszystko już wyjaśniłam. 
A więc ktokolwiek teraz to przeczyta i dalej myśli bądź się już konkretnie zastanawia nad letnią sielanką w sumie to Stajnia wybrała już za was :) Nie zmuszam nikogo, bo tak się nie robi, ale jeżeli ktoś chce na prawdę poznać fantastycznych ludzi i spędzić czas w wybornym towarzystwie zapraszam do Szumiącej! Warto wydać te parę groszy za takie wakacje. Mówię to z całą odpowiedzialnością za wszystko co tu napisałam. Klientom nie wciska się kitów, żeby zachęcić, prawda? Odwiedzają nas ludzie z całej Polski, to już jest duży sukces. Po kolejnym roku ludzie wracają w to miejsce - kolejny dowód na to, że ludzie którzy poznali to miejsce i tych ludzi w pewien sposób się uzależnili. 
Nasłodziłam już chyba wystarczająco a więc odsyłam do stron Stajni: facebook   Strona Stajni Gwiazda    youtube ( filmy użytkownika maadziaakk1995, Agaciakk97, aniakk22 ) .



ZAPRASZAMY !

poniedziałek, 26 marca 2012

Cordeo.

  Znowu mam dużo do nadrobienia :) Okres w którym ostatnio siedziałam cicho na blogu był czasem burz sercowych i duchowych. Przełamałam się w wielu rzeczach, np. tytułowe cordeo no i przede wszystkim w wielu innych sprawach. Z każdym dniem myślę, że jestem coraz bardziej nienormalna. Z dnia na dzień staję się inna, odważniejsza, pewniejsza siebie. Poznaję nowych ludzi, pakuję się w różne, nowe towarzystwo ale też spędzam czas tam, gdzie lubię najbardziej.   Pomijając jeszcze na chwilę to cordeo ostatnio na prawdę dużo dzieje się w moim życiu. Znowu zaczęłam szaleć za przeznaczeniem i ludźmi z tym powiązanymi. Mam dziwne przebłyski a więc w momencie kiedy przychodzi temat zaczynam świrować. Niektórzy mnie bardzo dobrze rozumieją i wiedzą wszystko dokładnie :)
No a wracając do cordeo, to już ostatnio były pierwsze lekkie próby. Strasznie mi się spodobało u uznałam, że to będzie coś więcej, urozmaicenie. W sobotę wsiadłam sobie na oklep, dawno nie jeździłam w ten sposób. Na początku z ogłowiem a potem zdjęłam i na stęp i kłus cordeo. Byłam koniem po prostu oczarowana. Wszystko ładnie pięknie, ale bałam się jeszcze zagalopować :) Pan na Gracji świetnie na cordeo, mimo, że pierwszy raz no i w dodatku na Gracji - ten koń mówi sam za siebie. Chociaż każdy przyzna, że bez takiej więzi na prawdę gówno się uzyska, zwłaszcza z totalnego naturala. Pana słowa mnie podbudowały w sobotę i byłam od razu już nastawiona na niedzielne szaleństwa. Jak postanowiłam tak zrobiłam i byłam taka szczęśliwa! Nie jesteście sobie tego w stanie wyobrazić! Były galopy na cordeo, wszystko. Potem zdjęłam nawet linkę i jeździłam stępem i kłusem bez NICZEGO! Wrr wczoraj to po prostu ześwirowałam na tym punkcie i stawiam coraz wyżej poprzeczkę z każdym wypadem do stajni. Następny wypad = galopy nawet bez linki. Jestem w tej chwili na Giokondzie zdolna do wszystkiego :) Piękny a nawet wręcz cudowny weekend! Podsumowany oczywiście filmikiem, który polecam :P
Po jazdach było ognisko, kiełbaski, muzyka, śmiechy, babeczki! :D Dawno nie było tak wspaniałego pobytu w stajni oczywiście nie wliczając w to tych na prawdę najlepszych. Chociaż jakby tak spojrzeć to zawsze jest cudnie. 
Na dodatek jesteśmy z Hanią moderatorami facebooka Agroturystyki Stajnia Gwiazda. Jest pięknie, opiekujemy się stroną i rozwijamy. Zapraszamy do POLUBIENIA i zachęcamy wszystkich do odwiedzenia nas we wakacje!

niedziela, 18 marca 2012

Utęskniony weekend za sobą.

Znowu zamilkłam na tydzień, ale to przez to, że albo nie mam totalnie czasu na nic bo katują w szkole albo po prostu zajmę się czymś innym i już mi się nie chce nic pisać bądź zapominam. Także no, od dwóch tygodni czekałyśmy na wczorajszy dzień. Wszystko pomijając Emi wypaliło, bo nie dała rady przyjechać. Ważne, że była Kasia i oczywiście, że spotkanie i cały ten dzień był super! Kasia była świadkiem upadku pana i nieziemskiego terenowego tempa. Konie jak to konie świrowały, ale w końcu można powiedzieć jest wiosna! Wczorajsza pogoda upodabniała się nawet można by powiedzieć do chłodniejszego dnia lata. Było i nawet jest cudnie. Gdyby nie ten chłodny wiaterek to szło by się ugotować. Dwie godziny leśnego błąkania i świetnego humoru podładowało mnie na poniedziałek. Czeka mnie sprawdzian z PO którego nauka i tak pewnie skończy się na zrobieniu ściąg no i nieszczęsna chemia - tlenki. Wrrr.
We wtorek kino i film "W ciemności". Słyszałam różne opinie, ale czy tak na prawdę ktoś to poleca? W sumie to film nieważny gdy jedzie się z takimi ludźmi, którzy nie dadzą go obejrzeć, ale fajnie by było chociaż coś wynieść z tego.

Wczoraj w stajni tak na prawdę już przez chwilę poczułam, że są wakacje mimo, że jeszcze trochę daleko. Siedząc na słońcu przy naszym stoliku gdzie to po jazdach spędzaliśmy czas na jedzeniu wczoraj Pani przyniosła nam pyszną drożdżówkę z herbatą i wszyscy posiedzieliśmy i pogadaliśmy. Jak to we wakacje, prawda? Już strasznie nie mogę się doczekać! To będą najpiękniejsze wakacje, które zakończą się EPICKĄ niespodzianką dla Pana. Szkoda tylko, że aby nacieszyć się Giokondą i Gracją zostało jakieś pół roku.. No ale coś się zaczyna i kończy. Nie chcę na razie myśleć co dalej bo mam czarną dziurę w głowie. Jeszcze będzie czas.

Za tydzień są plany na odwiedzenie Emi. Miałyśmy się wczoraj spotkać, ale nie miała dojazdu i klapa. Stęskniłam się cholernie i za Słoneczkiem i za oczywiście Dafne :) Ostatnie pamiętne wakacje i oklepowy prawie goły fetysz na Siwej, ahh! Kurde coraz bardziej chcę wakacje, jak zapewne każdy. Jeszcze jakieś 100 dni i się zacznie :)



Film wczoraj zrobiony obejmujący daty: 4.03, 10.03, 17.03.


niedziela, 11 marca 2012

Coraz bliżej.

  Nastał piątek i oczywiście jak co tydzień było liczenie do końca lekcji. Przeżyłam, ogromna radość zwłaszcza, że wczoraj była stajnia. Nabuzowana jakimiś dzikimi halucynkami i to towarzystwo działało wczoraj wyjątkowo dziwnie. Był taki humor i podczas jazdy i poza jazdą, że raz przez żarcik Pana nad stajnią wyplułam herbatę o mało się nie uduszając. Uroki pozytywnej głupoty ;) A wracając do jazd to po dwóch miesiącach w końcu jeździliśmy na maneżu. Najpierw Ania na Palemce i czyszczenie naszego cuda - Prymusa. On już taaak urósł! Jest piękny :) Po Ani czas na mnie. Koń normalnie osiodłany, ale co to by była za jazda bez urozmaiceń? Uwiąz i zabawa w cordeo. Stęp, kłus i dosłownie kawałeczek galopu. Powkurzałam się trochę bo koń czasami głupiał po prostu, ale co się dziwić - to był pierwszy raz. Skończyłyśmy się bawić i trochę na luzie galopu i pracy w kłusie. Z Gioką to nie jest tak jak z Gracją bo to zupełnie dwa inne podejścia są. Giokonda można by powiedzieć, że jak zegarek a Gracja jak to Pan wczoraj ujął dla dobrego jeźdźca, który dobrze się porozumie z Gracją, wtedy praca z nią będzie przyjemna. Także żeby nie tracić czasu dziewczyny ustawiły jakieś drążki przez które Gioka przechodziła z wielkim entuzjazmem co mnie pozytywnie zdziwiło, bo pamiętam nasze pierwsze drążki. Było potykanie się i schodzenie na boki. Teraz konik nawet kipiał energią i raz przegalopował.  Później jeden drążek się wysunęło na środek i bywało tak, że koń pokazał, że wie co robić i przeskoczył a było tak że olał i przeszedł. Chciałabym chociaż coś niziutkiego poskakać na niej bo widzę, że lubi takie urozmaicenia, zupełnie tak jak ja. No ale to pewnie dopiero jak będzie nowe podłoże. Mimo wszystko jestem i tak za ujeżdżeniem. Za tydzień teren z Kasią, za dwa tygodnie może do Emi a jak nie to stajnia i Gracusia. Wczoraj Panu nawet ładnie chodziła więc chcę znowu z nią pracować, tak. 
  Koniec o stajni. Rekolekcje, czyli 3 dni wolnego dopiero za 2 tygodnie.. Nie wiem jak to będzie wyglądało bo było mówione, że chyba będą pierwsze lekcje, czego bym bardzo nie chciała. No i jutro w końcu trening będzie. Trenerka coś za dużo kombinuje i dużo przepada.. Nienawidzę tego. I tak już dosyć się zniżyłam w grze przez zwolnienie spowodowane kontuzją..
  Trzeba wziąć się jeszcze za lekcje i trochę polenić i zebrać siły na ten tydzień :) Ale już idzie z górki, prawda? Jest cieplej i z innym nastawieniem chodzi się do szkoły. Zwłaszcza u mnie, bo ciągle coś się dzieje i jestem jednego ciekawa. Także hasło każdego niedzielnego wieczoru - byle do piątku!

środa, 7 marca 2012

Stronger.

Znowu przesadzam i opuszczam bloga.. Nie ma to jak siedzieć na edycji posta aż w końcu się rozmyślić i wyłączyć. Zabieram się do tego już parę dni, niedobrze. Początek tygodnia minął w miarę luźno. Dzisiaj środa i postanowiłam zrobić sobie wolne od szkoły, wiadomo z paru powodów. Ale to zawsze jeden dzień do przodu, prawda? Jutro już czwartek, można z tej strony spojrzeć. Jeszcze w miarę dzień do wytrzymania bo w piątek będzie katorga, jak zwykle. No i mówiąc to po raz enty po kolejnym ciężkim tygodniu ponownie przychodzi cudowny weekend, który jest już rozplanowany! Czuję się fantastycznie jak sobie pomyślę o stajni, koniach i wakacjach. Działa to na mnie dosyć motywująco i dzięki temu przeżywam w ten sposób a nie inny    katowanie w szkole. Są też tego plusy, jak wszystkiego ;)
W sobotę jedziemy do stajni. Tej zimy dosyć regularnie odwiedzałyśmy konie mimo, że mrozy -25 dawały się we znaki. Pierwsze śnieżne tereny zaliczone i mam nadzieję, że nie ostatnie. Niesamowite jest to, że przy takim strasznym mrozie odmarzały tylko stopy! Zimne powietrze wypełniało płuca, ale nawet i to nie powodowało żadnej choroby ani wewnętrznego zamarznięcia. Pięknie było obserwować błyszczący w świetle zachodzącego słońca śnieg, który miał zapach wolności. Na koniu nie ma ani czasu ani temperatury. Było cudnie, ale nadchodzi wielkimi krokami wiosna. Można by powiedzieć, że w końcu! Te mrozy są znośne, ale bez przesady. Forma utrzymana i jeszcze nigdy nie byłam tak pozytywnie kopnięta końską energią, jaka bije zimą ze stajni. W zeszłe lata zaraz gdy pojawiła się biała kołderka i minusowa temperatura robiło się przerwę aż do czasu kiedy pogoda się ustabilizuje. Potrafiło się robić nawet i dwu miesięczne wolne od stajni i koni, co niestety wpływało na brak formy na rozpoczęcie sezonu. Tym razem jestem dumna, że sezon trwa nie przerwanie, bo już widać postępy. Dzięki tym przygodom strach maleje a pewność siebie rośnie. Z czasem przebywania w stajni czuję się coraz lepiej i przede wszystkim pewniej. Nie ma totalnie żadnego strachu przed ludźmi, przed zwierzętami ani przed samym otoczeniem i wyzwaniami. Kiedyś mówiłam, że to miejsce jest magiczne. To prawda! A nawet można powiedzieć, że i zaczarowane w pewnym stopniu. Ktoś może powiedzieć, że to zwykła stajnia w której nie ma niczego tak fascynującego a tym bardziej nic przyjemnie nie pachnie. Bzdury. Ktoś kto nie potrafi marzyć, ani żyć chwilą tym bardziej bez wyobraźni, de facto tak będzie twierdził. To sens życia. Wszyscy ludzie są inni, ale za razem tacy sami. Prawda? Prawda. Koniarze jednak nie zaliczają się do tych normalnych homo sapiens, bo to zupełnie inny gatunek, który rozmawia ze zwierzętami nie tylko 24 grudnia. Poza tym nie ma piękniejszej więzi jak koń i człowiek. 
Nie umiem dostosować się aż tak idealnie do żadnego innego towarzystwa. Najlepszą poprawą humoru na fałszywe osoby w szkolnym otoczeniu jest sposób, mój sposób. Wiem, że jestem totalnym świrem, którego nie obchodzi to co było ani będzie. Marzę, wyobrażam sobie i żyję w swoim świecie. Nawet w szkole bywa, że idąc ktoś coś do mnie mówi, ale oczywiście później się dowiaduję o owym fakcie, bo tam bywa,  że nic nie słyszę. Nie słyszę tego wyklinającego na wszystkie strony bydła, śliniącego się na puste lalki, ani nikogo z innej równie wulgarnej kategorii. Oczywiście nie obrażając wszystkich ludzi w tak zwanej "budzie" bo są też osoby, które mnie rozumieją i są wobec mnie i innych fair. No ale poza tym nikt mnie tam aż tak bardzo nie obchodzi. No a Szumiąca to drugi dom a cała ekipa starszych i młodszych to powiązana końskim ciepłem rodzina. Znowu pojadę tam i znowu będzie tak jak zawsze. Będę u siebie. Po wakacjach gdy po 3 tygodniach budzenia się w moim raju wrócę do domu a następnie do szkoły i znowu będzie ciężko. No i właśnie nie mówiłam, ale po ostatnim wypadzie pan ustalił, że podzieli wakacje na Olę, mnie i Hanię. Nie obyło się oczywiście be kłótni o terminy, ale jest już podzielone. W takiej kolejności jak wyżej wymieniłam, tak rozplanowałyśmy wakacje. Jak już mówiłam sto razy będzie EPICKO. Ale już nie zaczynam kolejnego tematu, bo zaraz pewnie rozpisałabym się hohoho. Także no w sumie widać, że o tym wszystkim mogę pisać i pisać nie przerwanie, ale lubię..

Poza tym mam też ciągłe wizje na tego pełnometrażowego suprajsa. Hania dała pomysł, żeby napisać jakiś scenariusz i wszystko co z tym związane. Myślę, że to dobry pomysł, bo jak nie będę zapisywała moich myśli to w końcu zapomnę, a przecież w głowie roją mi się taaakie fest pomysły i jeżeli uda się dopiąć wszystko tak jak chcę na ostatni guzik to będę prze szczęśliwa! Zrobię coś niesamowitego jeżeli chodzi o moje filmiki na youtube, bo przecież coraz lepiej zgrywam się z Sony Vegasem no i będzie pamiątka do końca życia i dla Pana i dla całej stajennej rodzinki. I tak już jestem z siebie dumna bo na prawdę już wiele wspomnień jest z tymi krótkimi sklejkami na necie.. 

No nic. Czas ciągle płynie i jeszcze na myśl przyjdzie mi sto innych pomysłów na to wszystko. Na razie wiem, że rosnę w siłę. A co ze mnie jeszcze diabli zrobią to się okaże :)

Mój mały kawałek skrawka nieba. 

sobota, 3 marca 2012

Kolejny cudowny weekend.

Wczorajszy trudny dzień przetrwany i pierwszy dzień kolejnego cudnego weekendu skończony. Pobawiłam się dzisiaj sigmą Hani w czasie gdy ona latała z psem przez przeszkody i rzucała frisbee. Jest to trudny sprzęt z którym raczej nigdy się nie zgram :P Mimo wszystko taką zabawę to ja lubię. Później sesja. Uzależniłam się od zdjęć! A im więcej sesji tym wydaje mi się, że to wszystko na prawdę coraz lepiej wychodzi. Dzisiejsze zdjęcia były jeszcze lepsze od ostatnich, mimo, że te poprzedni de facto też były nieziemskie. No i proszę, cud. Dzisiejsze słoneczko trochę przygrzało mi w głowę i nie mogłam opanować się ze śmiechu leżąc na polu będąc w obiektywie. Jeszcze po wczorajszym nocnym świrowaniu, haha. Źle na mnie działa późne chodzenie spać. No i po obiecujących zdjęciach czas był na chemię. Nienawidzę! Obliczenia stechiometryczne, stężenia molowe i procentowe to istna chińszczyzna! Nie wiem jakim cudem Hania ma chemii 5! Ja bym chciała mieć chociaż 2, no ale znając życie pewnie i tak mi się nie uda. Jutro przysiądę jeszcze i pogłówkuję, bo dzisiejszy dzień do końca jest czasem jarania się dzisiejszą sesją. Jutro część druga cudownego weekendu - stajnia. Idzie wiosna i zaczyna robić się fantastycznie! Atmosfera w stajni jest zawsze gorąca ale w miarę upływu czasu, teraz wiosną a co dopiero latem jest jeszcze piękniejsza. Kwiecień i tak uznaję za najładniejszy miesiąc pod względem wyglądu otoczenia. Wiosenne powietrze, rozkwitające pączki kwiatów, rozwijające się drzewa. Jest magicznie. Trzeba powoli ustalać wiosenną sesję końską bo skoro teraz już była TAKA sesja to co dopiero potem. Kurcze, chcę już! Jestem ciekawa jak tam w stajni wygląda. Jeszcze teraz wybierzemy się w teren a może już od przyszłego razu zaczną się jazdy na maneżu. Bo w sumie co za dużo to nie zdrowo, a siły na walkę z dzikusami są już nabrane. Jestem gotowa nawet teraz powrócić na grzbiet Gracji i walczyć. Jesienią doprowadziłam tego konia już do fantastycznego porozumienia ze mną. Nie było idealnie, tak jak bym chciała, ale zadowalająco jak najbardziej. Zaczynamy sezon, który w tym roku trwa nawet zimą. Z roku na rok jest coraz więcej entuzjazmu i przygód w siodle. Zwarta i gotowa powracam! 

Tu macie zdjęcia z dzisiaj:










czwartek, 1 marca 2012

Milion pomysłów na raz, historia.

Kurde, miesiąc temu założyłam tego bloga i już tyle wyświetleń! Dziękuję, że wchodzicie :) 
Chyba jeszcze nie pisałam o pomyśle dla Pana? Hmm, a mówiąc o niespodziankach i prezentach to dostał Pan już nowego bata w ramach prezentu gwiazdkowego, ostatnio czaprak nawet. Do czasu wakacji myślę, że to jeszcze nie koniec tych niespodzianek, bo po wakacjach szykuje się coś czego nie będzie szło używać, tylko coś co będzie pamiątką do końca życia. Udział w tym bierze 11 osób włączając mnie :)  Myślicie, że miłą pamiątką będzie zrobiony przeze mnie film, który będzie kręcony z udziałem całej ekipy opowiadający wszystkie przygody i nowe doświadczenia? Chciałabym stworzyć coś co wywoła łzy. Widziałam już wiele fantastycznych filmów i mam swoje wizje i może uda mi się zrobić to tak jak mi się widzi. Czeka mnie po tym wieczna chwała, haha! Joasia rozkręcamy biznes odnośnie kręcenia filmów, sklejania i samego aktorstwa bo wiem, że coś w tym kierunku planujesz.
Pisałam kiedyś, że opowiem początki jak to w stajni było więc chyba pora na to. Wszystko oczywiście zawdzięczam kuzynce i wujkowi. Karolina jeżdżąca 10 lat konno wybrała się z ojcem do rodziny we wakacje, wiadomo. A ponieważ ona jest wszędzie tam gdzie są konie to dobrym pomysłem było odwiedzenie jakiejś stajni. Padło na Gwiazdę. Nie wiem czemu, ale od samego początku miałam przekonanie, że wyjazd rodziny nie będzie oznaczał przerwania tego. Pierwsza jazda 1 lipca 2009r. na Szancie, której już obecnie nie ma. Na tym koniu nauczyłam się na prawdę całego zupełnego początku jak i zasmakowałam pierwszego terenu. Codzienne przyjazdy do stajni i pochłanianie wiedzy oraz domowe wykłady Karoliny przyczyniły się do błyskawicznej przesiadki na większego konia - Dafne. Ta klacz nauczyła mnie WSZYSTKIEGO. Początkowe obijanie jej kręgosłupa i pocałowanie ziemi było właśnie na niej. Pierwszą jazdę na Siwej dokładnie pamiętam. Z panicznego strachu tak bolał mnie brzuch, że myślałam, że się poddam. Przez myśl przechodziło mi to tysiące razy, między innymi w pierwszych galopach. Jak widać nie zrezygnowałam i jestem obecnie z siebie na prawdę dumna. To już tyle czasu a ja czuję się coraz pewniejsza, silniejsza, mądrzejsza i lepsza w tym co robię. Nawet 3-miesięczna przerwa zimą 2009/2010 nie zrobiła dużej różnicy. Pokochałam to miejsce, te konie, przygody i ludzi poznanych tam. Znalazłam i zrozumiałam ludzi takich samych jak ja. Kiedy było się małym dzieckiem można było nie znać innych dzieci w piaskownicy i bez powodu mimo wszystko bawić się z nimi jak z osobami bliskimi. Tak samo poczułam się w zeszłe wakacje, bo ledwo co przyjechała Kamila  a już nawet tego samego dnia znałyśmy się na wylot i Panu w stajni powiększyło się grono debili :P  Po spędzeniu dwóch tygodni w swoim towarzystwie teraz bez niej w stajni jest tak pusto. Brakuje mi tego wszystkiego. Przyszłe wakacje trzeba wykorzystać najlepiej jak to będzie możliwe a no i właśnie będzie to nawet na taśmie. Z ludźmi poznanymi w stajni do teraz się przyjaźnię i spotykamy się w stajni jak i poza stajnią. Niesamowite, prawda? Kto sądzi, że to głupie co tu pisze to ma po prostu problem, bo ma widocznie nędzne życie i z zazdrości twierdzi inaczej. Jak zwykle mocno i bez powstrzymywania, ale to czysta prawda. Poza tym można powiedzieć, że jeździectwo i dobre towarzystwo jak i konie uzależnia. Kto chce się przekonać niech się sto razy zastanowi, jednak gwarantuję, że nie będzie tego żałował :)  To jest sport i przyjemność dla oczu, ciała i duszy. Można nawet powiedzieć, że jak narkotyk. Mam wiele problemów, ale ludzi, których znam, stajni i wszystkiego co przeżyłam nie zamieniłabym na żadne skarby świata ani na żadne potencjalnie lepsze życie!
Tyle w temacie, przynajmniej na razie. Jutro piątek a potem weekend. Plany na razie są niepewne, więc czekam aż się wszystko potwierdzi. 
Poza tym zaktualizowałam zakładki i zmieniłam wygląd bloga. Podoba się?